28.03.2015

Kobiety jak te kwiaty

Ach tak.... z brakiem telefonu myśli w mojej głowie przybywa i rozpychają się do tego niemiłosiernie walcząc o ważkość i kolejność. Kobiet w Indiach nie da się nie zauważyć. Są barwne jak motyle, choć warunki maja niełatwe. Jak niesamowicie to wygląda, kiedy taka wielobarwna kobieta ze zwinnością antylopy pomyka pomiędzy krowami, śmieciami i ogólnie pojętym brudem i smrodem. Jej piękno pozostaje przy tym nietknięte.

Nie chciałabym pisać poematu na cześć... bo kobiet tych nie znam i mijam je tylko, czasem wymienimy spojrzenie lub krótka pogawędkę. Śmiem jednak twierdzić, że z mowy ciała i czynności przez nie wykonywane można wiele wyczytać i tego zadania się podejmuję. Siłą swoich, często drobniutkich, ciał potrafią przenosić ogromne ciężary. Robią to na wiele sposobów. Na głowie, na plecach, z przodu, z tylu, przytroczone do czoła. Czasem to się zdaje aż nienaturalne. Ciężka praca jest jakby wpisana w żywot większości z nich. Przy granicy z Nepalem jak i w całych Indiach nierzadki widok to dziewczyny z taczkami, łopatami. Mieszają zaprawy, a potem na głowach przenoszą je we właściwe miejsca. Obrazek niczym z lat 60. - kobiety na traktory i heja. Pobudki i idea inna. W Indiach nie rozchodzi się o równość (choć tu też można by polemizować) tylko sposób postrzegania roli kobiety w społeczeństwie i zwykła konieczność. Niemniej palące słońce dodaje temu zjawisku dozę dramaturgii. One zdają się przyjmowaę tę rolę z dużą pokorą i wielokrotnie z uśmiechem na twarzy.

Kobiet jest widocznie mniej. Czasem jakby w ogóle ich nie było w tłumie i tylko powiewające gdzieniegdzie sari jest znakiem ich obecności. Wybieranie bocznych uliczek daje czasem taka szanse jedną na milion, by zobaczyć je w naturalnym środowisku. Krzątają się przy domu, karmią, gotują. Norma, nic nadzwyczajnego, poza tym że wszystko, co robią dzieje się w swoistym ukryciu. Nie mam na myśli tylko sari, ale sposób w jaki przemykają nieuchwytne. Nawet, gdy się śmieją, to o połowe ciszej niż my kobiety z Europy. Za wyjątkiem pań z autobusu do Pokhara, które zaśmiewały się do rozpuku przez 5 h jazdy. Chichrały się tak, że i my zaczęliśmy się chichrać. Starsze kobiety mają na twarzach wypisaną historię. Tak wymowną, że strach w oczy zaglądać. Nie wiadomo, ile lat mają, bo tutejsze kobiety starzeją się jakby szybciej. Są albo młode albo już stare. Słońce, praca, warunki życia, spaliny i tumany kurzu zbierają swoje żniwo. Indie to ogromny kraj i z każdym stanem zestaw cech przynależnych danemu miejscu ulega delikatnym zmianom, z każdą granicą te zmiany się pogłębiają aż zestaw cech zupełnie się zmienia. Każde moje słowo jest zatem wypadkową moich obserwacji i próby zrozumienia. Jest to zbiór na pewno nieobiektywny i niestety niekompleksowy.

W kwestii kobiet są jednak dwie rzeczy, które są stałe i łączące. Piękno, zarówno fizyczne jak i to wewnętrzne oraz dzieci, które tutaj wyjątkowo często są atrybutem kobiety w ilości więcej niż dwa. Uwieszone na szyi, śpiące na rekach, trzymając kurczowo za szal. Do autobusu z Gorakhpur do granicy z Nepalem wsiadła kobieta z dwójką dziewczynek. Popychane, przepychane bo miejsca oczywiście brak. Bez cienia niezgody stanęła grzecznie na końcu i z jednym na rekach. Drugie przygarnęłam ja bo patrzeą nie mogłam. Podroż trwała godziny, a ona stała - dziecko dawno zasnęło, a ja tylko myślałam, jak bardzo boli ją ręka, nie mówiąc o nogach. Tutaj to norma, to nawet nie jest wstęp do ekstremum. Dla mnie to bohaterki, nieskarżące się na swój los, odważne i silne. Jak zresztą większość matek. Często jest też tak, że wiele starszych kobiet wydaje się być tutaj porzuconymi.
Zresztą nie tylko kobiet. Znaczna część społeczeństwa prócz tego, że nie mają nic, to jeszcze mają niepełnosprawności, które odbierają im szanse nawet na przemieszczenie się z punktu a do punktu b. Idąc uliczkami Nepalu, dodam ciemnymi, znienacka i zupełnie znikąd wyskoczył nam pod nogi chłopiec o czym dowiedzieliśmy się później, bo jak wszystko wskazywało w ciemnoćciach chłopiec ów zdawał się być małpą. Opierał swój ciężar tylko na rekach i wyskakiwał ludziom pod nogi bo jak mniemam inaczej byłby zupełnie niezauważalny. Trochę przerażające, prawda? Ale taka jest prawda a jaka jest jego rzeczywistość ? Widziana z punktu widzenia naszych kostek?? Wracając, wniknąć w życie hinduski jest bardzo trudno, więc to tylko wstęp, preludium, tylko zaczepka ogromne pole możliwoćci dla wszystkich dociekliwych:)

The Blue Bird