14.03.2015

Strój wieczorowo - trekkingowy

Jest wiele takich chwil, kiedy za oknem pomyka krajobraz, lekki wiatr owiewa twarz, w głośnikach lokalna muzyka - można się zamyślić. Dla takich właśnie chwil warto podróżować. Od czasu do czasu wymieniamy tylko znaczące spojrzenia i uśmiechy kiedy np. mijamy idące poboczem kobiety z koszami na plecach, barwne, uśmiechnięte. Dopowiedzieć wszystkiego się nie da. To niedopowiedziane to chyba właśnie ta tajemnica nie do poznania, istota nie do zgłębienia.Ta cała głębia ukryta w ludzkich twarzach, niebieskim niebie, dźwiękach muzyki, chłodzie strumienia, smaku przypraw, zapachu skoszonej trawy. Doświadczając tego wszystkiego na raz można uwierzyć na chwilę, że nieskończoność jest naszym udziałem. Opuszczamy Pokhara. Byliśmy tu dwa dni - udało nam się płynąć łódką, zrobić mały "trekking", powspinać się, wypić lokalny bimber. Udało się też wejść na drzewo i z niego spać jak i zgubić, a potem znów odnaleźć.

Nepal jest spokojniejszy od Indii. Bieda jest prawie niewidoczna, nagabywacze gdzieś zniknęli. Zmieniła się waluta i rodzaj negocjacji. Kiedy wychodzimy rano, aby poznać zastane tereny, nie wiemy nigdy do końca, gdzie nas nogi zaniosą. W związku z tym normą już jest, że kiedy okazuje się, że idziemy w góry, ja jestem tak jakby przygotowana, tylko odwrotnie. Oznacza to, że zawsze wtedy mam na sobie swoją jedyną sukienkę i sandały. Nikt się już temu nie dziwi, że tak jak można w Himalaje iśc w sandałach, tak i ja mogę w sukience. Więcej, trekking zyskał nową jakość. Strój taki potocznie nazywamy trekkingowo-wieczorowym. Bardzo funkcjonalna sprawa, szczególnie jeśli lubimy łączyć przyjemne z pożytecznym. Gry planszowe i karty są tu na porządku dziennym. Lubię patrzeć na starszych zazwyczaj mężczyzn ukrytych w cieniu i przycinających partyjkę w szachy. Hej!

The Blue Bird